piątek, 29 czerwca 2012

Wola


Woli na Woli nie ma z tego samego powodu z którego nie ma Białołęki na Białołęce, tego z samego powodu dla którego wiele nazw miejscowych zyskało przymiotnik „Stary” bądź jak w przypadku Targówka – „Mieszkaniowy”; Wilanów stał się „Królewski”, „Niski” i „Wysoki” a Ursynów „Północny” – jak formalnie osiedle – itp., itd.; (zagadką jest czemu w Wawrze jest Wawer i nikomu to nie przeszkadza). Jak to wyjaśnić? Nazwa rejonu MSI ma nie dublować się z nazwą dzielnicy – czy takie jest założenie oddolne wykonawców podziału, czy twórców systemu – nie wiem. W zasadzie praktyczne.
(Nieścisłość widać na niektórych – wczesnych jak przypuszczam – tabliczkach, np. na Świętokrzyskiej czy Borzymowskiej są takie na których widnieje tylko nazwa dzielnicy).
Ursus czy Praga Południe to nazwy-wory, nazwy formalne, do języka potoczne weszły dzięki urzędnikom nie zaś mowie potocznej, mówię to w kontraście do faktu iż taki np. Mokotów umokotowił np. pomniejsze osiedla prawie że naturalnie. Wola ma taką samą siłę.
I tak – opisane wyżej działania mają jedną misję: usunąć ewentualne omyłki. Jak pisałem – robi się to na dwa sposoby, bądź się nie robi (Wawer).

W wyniku takich koncepcji zrezygnowano z postarzenia Woli (Stary Mokotów, Stare Bielany...) i rozdzielono tereny Woli pomiędzy Czyste, Młynów, Odolany i Ulrychów (który tak jak Jelonki jest po prostu na Woli). Północno-zachodni fragmencik stał się Kołem, były to tereny zakładów Ulricha, przed wojną podwarszawskie.

Wola stricte Wola to w przybliżeniu obszar znajdujący się pomiędzy: Kercelakiem, Towarową, Kasprzaka, Wolską, torami dzielącymi Stare Jelonki na dwie części, obozową, zachodnia zabudową Koła, Górczewską i Lesznem. Sprawę komplikuje fakt że przed reformą Wola byłą większa o tereny obecnego Bemowa. Jelonki to w zasadzie Daleka Wola, stad też po zmianach administracyjnych na rogu Powstańców Śląskich i Człuchowskiej ostała się Hala Wola. „Wolskość” obejmowanych przez dzielnice terenów nie budzi kontrowersji, pomijając rzec jasna zachodnią cześć Muranowa (rejon MSI Nowolipki) i Śródmieścia Północnego (rejon MSI Mirów). Niemniej brak Woli na Woli razi. Jak to widać po zabudowie – rozrastała się ona ze wschodu na zachód i zasługuje na miejsce na tabliczkach.

Naturalnie proszę o komentarze – nowa wiedza, spostrzeżenia – to może uchronić mnie przed wygłupieniem się i kompromitacją, no i zredukować ewentualne nieścisłości :)
Jako że w MSI Woli brak, na mapce pozwoliłem sobie zamieścić swoją propozycje.

niedziela, 24 czerwca 2012

Muranów



Czym Miejski System Informacji jest, a czym nie jest doskonale opisano na stronce ZDMu i obszernym artykule na Wikipedii – zatem nie widzę sensu się powtarzać (odsyłam tamże, linki na końcu postu).
Niebiesko-czerwone blachy, drogowskazy, tablice; każdy wie o co chodzi – stykamy się z nim na co dzień. Wpisały się już w obraz naszych ulic i są tak „naturalne”  i spodziewane jak znaki drogowe czy pasy.
No ale coś z nimi nie tak. Przecieramy oczy ze zdumienia i widzimy na nich nazwy osiedli i terenów o których istnieniu wcześniej nie mieliśmy pojęcia; stojąc w samym środku dzielnicy dowiadujemy się że jesteśmy zupełnie gdzie indziej. To możliwe? To fakty. Czemu tak się dzieje? Geneza takiego stanu rzeczy jest prosta. Nad podziałem nie głowili się varsavianiści. Nie robili tego historycy ani grupa zainteresowanych tubylców którym na sercu leży co się dzieje na osiedlu, nie dokonało się żadne referendum wśród mieszkańców. Zrobili to urzędnicy. Obecnie korekcja pochłonęłaby masę pieniędzy – trzeba by zmienić nie tylko tabliczki ale tez plansze z mapami, drogowskazy... a jest ich masa, bo takie też było założenie – oznakować całe miasto i pozbyć się jakichkolwiek wątpliwości, stref neutralnych, bezimiennych i niczyich (choć funkcjonowanie takowych miejscami jest normalne). Założenie chwalebne – wykonanie takie sobie. Najgorsze, że nie jest to kwesta tego, że coś sięga zbyt daleko, o przecznicę czy dwie, ale na tym ze dano popis całkowitej ignorancji dla historii i zwyczajów językowych warszawiaków.
Kuriozalnych zawiłości jest masa. Logicznym jest że rejony MSI, obszary urbanistyczne powinny odpowiadać osiedlom i dzielnicom – na tym to polega. Jest jednak inaczej.
O ile scalanie pod jedna nazwą kilku pomniejszych dawnych wsi jak zrobiono to na Białołęce nie budzi we mnie silnych emocji, to już zadawanie kłamu rzeczywistości wprost konfunduje, budzi niesmak i poczucie niezgody. I tego będzie dotyczył pierwszy wpis.



Muranów bierze swą nazwę od  pałacyku pewnego wenecjanina, co pochodził z wyspy Murano – Simone Giuseppe Belotti mu było; tyle etymologia. Mi jednak od dziecka kojarzył się z murami i ruiną. I słusznie – o czym za chwilę. Nieco później Muranów znany był jako Dzielnica Północna, zamieszkały w większości przez ludność żydowską (która przed wojna stanowiła 30%  mieszkańców miasta), stanowił niemalże odrębną część Warszawy. Miasto w mieście – z własnym językiem i kolorytem. W czasie okupacji były to tereny dużego getta, a już po wojnie, doszczętnie zrównane z ziemią morze ruin – teren budowy socrealistycznego osiedla mieszkaniowego (bardzo urokliwego nawiasem mówiąc).
De facto rozciąga się od Okopowej po Starówkę, umowną granica południową może być Solidarności (dawniej Świerczewskiego, jeszcze dawniej Leszno – tak, ten fragmencik w stronę Woli to pozostałość dawnej nazwy), granica północna to trakcja kolejowa.
Przed II wojną światową Śródmieście kończyło się na Towarowej, po wojnie zmniejszono jego obszar o połowę, wytyczono planowaną jeszcze za Starzyńskiego trasę północ-południe (czyli obecną aleje Jana Pawła) i zaczęto podnosić miasto z ruin. Część Muranowa znalazła się więc na Woli, cześć pozostała w Śródmieściu. Przez cały PRL Muranów był Muranowem i nikomu ten fakt nie przeszkadzał. Do czasu. Pamiętam moje zdziwienie kiedy zobaczyłem na mapie czerwone literki oznaczające trójkąt pomiędzy Okopową-Jana Pawła-Solidarności jako Nowolipki – OK, dawnymi czasy była jurydyka Nowolipie – pamiątką po niej są ulice Nowolipki i Nowolipie... ale skąd to się tak nagle tam wzięło? O co chodzi? Tego dowiedziałem się gorączkowo wertując internet, od tego momentu też zacząłem baczniej zwracać uwagę na to co jest na tabliczkach. Zachodnia część Muranowa stała się Nowolipkami z powodu żelaznego założenia systemu iż jeden rejon nie może istnieć jednocześnie w dwóch dzielnicach. Zamiast rozwiązania kompromisowego typu Zachodni Muranów czy Muranów-Wola powiększono tylko galimatias jaki stworzyło „podzielnie” Śródmieścia. Kontrowersje na tym się jednak nie kończą: wątpliwości budzi oznaczenie jako Muranowa terenów pomiędzy Świętojerską, Miodową, Solidarności i Andersa. Jest to jednak sprawa dyskusyjna. Wiele żydowskich obiektów pozostaje w sąsiedztwie obecnego Muranowa, nie będąc jego integralną częścią. Tam gdzie pnie się ku górze Błękitny Wieżowiec wznosił się ongiś gmach Wielkiej Synagogi, tuż obok niego jest Instytut Żydowski, poza właściwym Muranowem a w obszarze getta znajdował się za też Cmentarz Żydowski. Są gdzie są nieprzypadkowo.
Lata mijają, a zmiany formalne nie nadejdą. Dlatego ważna jest pamięć. I tak... szczęśliwie ZTM nie przyjął propozycji ujednolicenia nazw przystanków i pętli tak by zgadzały się z „nową rzeczywistością” Miejskiego Systemu Informacji.  Choć motywy zapewne były finansowe, to na bezpłatnych mapkach z liniami nadal nie ma Nowolipek. To chyba jedyne nowe mapy które z wydania na wydanie negują kuriozalną decyzje  urzędników Gminy Warszawa-Centrum. To tu (prócz świadomości warszawiaków) zachował się chociażby Witolin. Nazwa ta nadal widnieje na frontach autobusów – choć wg MSI ich pętla jest na Gocławku... ale o tym kiedy indziej, podczas analizy granic Grochowa.

Cóż to takiego to całe MSI wg źródeł oficjalnych:
Oficjalne mapki:
Artykuł z Wikipedii o warszawskim MSI
Jurydyki:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jurydyki_Warszawy

Następny odcinek pt. Wola – wkrótce.

sobota, 23 czerwca 2012

Wstęp



Witajcie – wpisy które będę tutaj regularnie zamieszczał, dotyczyć będą Miejskiego Systemu Informacji, a głównie rozbieżności pomiędzy stanem faktycznym (zwyczajowym, tradycyjnym) a „nową rzeczywistością” która każe nam wierzyć że na zachód od Jana Pawła są Nowolipki, na wschód od placu Szembeka znajduje się Gocławek, a Woli na Woli to właściwie nie ma. O tych i innych dziwnych sprawach będę tu skrobał. Namiętnie i z pasją bo jak Janusz Zajdel – „Jestem warszawiakiem z urodzenia, zamieszkania i z natury: nie umiem istnieć poza tym miastem”. Niestety – choroba nie pozwala mi już beztrosko kroczyć ulicami Świętego Metropolis, ale wielbię je w każdy możliwy sposób.  Jest to pierwszy wpis, wstęp w którym chcę zasygnalizować o co mi tak właściwe chodzi: człowiekowi spoza Warszawy analiza historycznych granic dzielnic i osiedli może wydawać się pozbawiona większej głębi, jednak warszawiakowi identyfikującemu się z miastem musi leżeć to na wątrobie (zwłaszcza jak się budzi rano, patrzy że zawieszono nowe tabliczki z numerami i zamiast na Powązkach, jego dom znajduje się na Sadach Żoliborskich).


 Zależy mi na tym by podjąć ten temat – jest on ważny, na ile zaś ważny – wyjdzie w trakcie opracowywania poszczególnych tematów. Podejmowałem sprawę na Wikipedii (z sukcesem, bo sporo moich artykułów – edytowanych anonimowo – trwa tam w niezmienionej formie i ma się dobrze, dużo z nich się rozwija – co cieszy jeszcze bardziej), często próbowałem skłonić do konwersacji na ten temat osoby na różnych blogach, czy forach (tu brak mi satysfakcji – tematy siadały).


 O ile koncept huczał mi już pomiędzy neuronami jakiś czas temu, to decyzje podjąłem dziś i zrobiłem to spontanicznie. Zazwyczaj jest inaczej – ale może to dobry znak? Kiedy piszę te słowa jest parę minut po drugiej. O dziewiątej wstaję, herbata, parę stron książki – wkładam buciki i lecę do pracy. Najpewniej linią 190 lub 512.


Mam nadzieję, że ów wstępniak napisany jest w miarę składnie i nikogo nie odstraszy.

Pozdrawiam i zapraszam do dzielenia się własną wiedzą i komentarzami.