niedziela, 24 czerwca 2012

Muranów



Czym Miejski System Informacji jest, a czym nie jest doskonale opisano na stronce ZDMu i obszernym artykule na Wikipedii – zatem nie widzę sensu się powtarzać (odsyłam tamże, linki na końcu postu).
Niebiesko-czerwone blachy, drogowskazy, tablice; każdy wie o co chodzi – stykamy się z nim na co dzień. Wpisały się już w obraz naszych ulic i są tak „naturalne”  i spodziewane jak znaki drogowe czy pasy.
No ale coś z nimi nie tak. Przecieramy oczy ze zdumienia i widzimy na nich nazwy osiedli i terenów o których istnieniu wcześniej nie mieliśmy pojęcia; stojąc w samym środku dzielnicy dowiadujemy się że jesteśmy zupełnie gdzie indziej. To możliwe? To fakty. Czemu tak się dzieje? Geneza takiego stanu rzeczy jest prosta. Nad podziałem nie głowili się varsavianiści. Nie robili tego historycy ani grupa zainteresowanych tubylców którym na sercu leży co się dzieje na osiedlu, nie dokonało się żadne referendum wśród mieszkańców. Zrobili to urzędnicy. Obecnie korekcja pochłonęłaby masę pieniędzy – trzeba by zmienić nie tylko tabliczki ale tez plansze z mapami, drogowskazy... a jest ich masa, bo takie też było założenie – oznakować całe miasto i pozbyć się jakichkolwiek wątpliwości, stref neutralnych, bezimiennych i niczyich (choć funkcjonowanie takowych miejscami jest normalne). Założenie chwalebne – wykonanie takie sobie. Najgorsze, że nie jest to kwesta tego, że coś sięga zbyt daleko, o przecznicę czy dwie, ale na tym ze dano popis całkowitej ignorancji dla historii i zwyczajów językowych warszawiaków.
Kuriozalnych zawiłości jest masa. Logicznym jest że rejony MSI, obszary urbanistyczne powinny odpowiadać osiedlom i dzielnicom – na tym to polega. Jest jednak inaczej.
O ile scalanie pod jedna nazwą kilku pomniejszych dawnych wsi jak zrobiono to na Białołęce nie budzi we mnie silnych emocji, to już zadawanie kłamu rzeczywistości wprost konfunduje, budzi niesmak i poczucie niezgody. I tego będzie dotyczył pierwszy wpis.



Muranów bierze swą nazwę od  pałacyku pewnego wenecjanina, co pochodził z wyspy Murano – Simone Giuseppe Belotti mu było; tyle etymologia. Mi jednak od dziecka kojarzył się z murami i ruiną. I słusznie – o czym za chwilę. Nieco później Muranów znany był jako Dzielnica Północna, zamieszkały w większości przez ludność żydowską (która przed wojna stanowiła 30%  mieszkańców miasta), stanowił niemalże odrębną część Warszawy. Miasto w mieście – z własnym językiem i kolorytem. W czasie okupacji były to tereny dużego getta, a już po wojnie, doszczętnie zrównane z ziemią morze ruin – teren budowy socrealistycznego osiedla mieszkaniowego (bardzo urokliwego nawiasem mówiąc).
De facto rozciąga się od Okopowej po Starówkę, umowną granica południową może być Solidarności (dawniej Świerczewskiego, jeszcze dawniej Leszno – tak, ten fragmencik w stronę Woli to pozostałość dawnej nazwy), granica północna to trakcja kolejowa.
Przed II wojną światową Śródmieście kończyło się na Towarowej, po wojnie zmniejszono jego obszar o połowę, wytyczono planowaną jeszcze za Starzyńskiego trasę północ-południe (czyli obecną aleje Jana Pawła) i zaczęto podnosić miasto z ruin. Część Muranowa znalazła się więc na Woli, cześć pozostała w Śródmieściu. Przez cały PRL Muranów był Muranowem i nikomu ten fakt nie przeszkadzał. Do czasu. Pamiętam moje zdziwienie kiedy zobaczyłem na mapie czerwone literki oznaczające trójkąt pomiędzy Okopową-Jana Pawła-Solidarności jako Nowolipki – OK, dawnymi czasy była jurydyka Nowolipie – pamiątką po niej są ulice Nowolipki i Nowolipie... ale skąd to się tak nagle tam wzięło? O co chodzi? Tego dowiedziałem się gorączkowo wertując internet, od tego momentu też zacząłem baczniej zwracać uwagę na to co jest na tabliczkach. Zachodnia część Muranowa stała się Nowolipkami z powodu żelaznego założenia systemu iż jeden rejon nie może istnieć jednocześnie w dwóch dzielnicach. Zamiast rozwiązania kompromisowego typu Zachodni Muranów czy Muranów-Wola powiększono tylko galimatias jaki stworzyło „podzielnie” Śródmieścia. Kontrowersje na tym się jednak nie kończą: wątpliwości budzi oznaczenie jako Muranowa terenów pomiędzy Świętojerską, Miodową, Solidarności i Andersa. Jest to jednak sprawa dyskusyjna. Wiele żydowskich obiektów pozostaje w sąsiedztwie obecnego Muranowa, nie będąc jego integralną częścią. Tam gdzie pnie się ku górze Błękitny Wieżowiec wznosił się ongiś gmach Wielkiej Synagogi, tuż obok niego jest Instytut Żydowski, poza właściwym Muranowem a w obszarze getta znajdował się za też Cmentarz Żydowski. Są gdzie są nieprzypadkowo.
Lata mijają, a zmiany formalne nie nadejdą. Dlatego ważna jest pamięć. I tak... szczęśliwie ZTM nie przyjął propozycji ujednolicenia nazw przystanków i pętli tak by zgadzały się z „nową rzeczywistością” Miejskiego Systemu Informacji.  Choć motywy zapewne były finansowe, to na bezpłatnych mapkach z liniami nadal nie ma Nowolipek. To chyba jedyne nowe mapy które z wydania na wydanie negują kuriozalną decyzje  urzędników Gminy Warszawa-Centrum. To tu (prócz świadomości warszawiaków) zachował się chociażby Witolin. Nazwa ta nadal widnieje na frontach autobusów – choć wg MSI ich pętla jest na Gocławku... ale o tym kiedy indziej, podczas analizy granic Grochowa.

Cóż to takiego to całe MSI wg źródeł oficjalnych:
Oficjalne mapki:
Artykuł z Wikipedii o warszawskim MSI
Jurydyki:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jurydyki_Warszawy

Następny odcinek pt. Wola – wkrótce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz